"I love Kościół.
Kocham ten świat, który
przyniósł i przynosi mi żyjącego Boga.
Kocham świat dziecięcych
wspomnień z majówek, rorat i różańcowych modlitw, dźwięku
dzwoneczków na Boże Ciało i listopadowych zniczy.
Kocham świat boskiej
cierpliwości konfesjonału wobec mojej upartości grzechu, biały
Chleb, który nigdy nie był żadnym chlebem.
Kocham świat wartości
dotykających najgłębszych strun serca nutami piękna, miłości i
dobra.
Kocham morze ludzi
klęczących przed figurami z Lourdes i Fatimy, zmęczonych drogą na
Jasną Górę i zmierzeniem się z Compostelą.
Kocham niespokojne serce
Augustyna, logikę Tomasza, mózg giganta Benedykta w sercu
komunijnego dziecka.
Kocham niebotyczne
przestrzenie Ducha, w których mieści się O. Tadeusz i Ks.
Boniecki, które głoszą chwałę Pana w Missa cantata i kołysanym
Gdy na morzu wielka burza.
Kocham spory i tarcia,
wyzwania rzucane Bogu i ludziom, tę ludzką twarz Kościoła Boga
dla człowieka.
Kocham tajemnicę, bo
żadna teologia nie wyjaśnia za wiele, i kocham paradoks, że to
wszystko jakoś trzyma się ciągle Głowy.
Kocham nadzieję Kościoła,
że najlepsze dopiero przed nami, i upartość dogmatów, które
wyprzedzają postęp.
Kocham ten świat, który
jest moim domem, gdzie samotność jest tylko z wyboru, a inne domy
są po prostu obce.
A może nade wszystko
kocham tę staruszkę, która sama sparaliżowana płakała nad
cierpieniem Jezusa – babcię, którą Bóg ukształtował w
Kościele.
I love Kościół. Nie
umiem powiedzieć inaczej. A przecież czuję, że wyrażać miłość
słowem to prawie ekskomunika, bo w tym domu miłością jest Słowo,
które staje się Ciałem."
[Ks. Wojciech Węgrzyniak]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz